Czas na Miłosław Sosnowe APA. Czy przeniesiemy się do lasu?

piwnynocnik.pl blog piwny
Dziś sprawdzimy jak śmiało Miłosław uwarzył piwo w stylu Sosnowe APA. Czy w tym lesie znajdziemy sosny? Nie wyobrażamy sobie, by było inaczej ale… zacznijmy od początku. W szkle piwo Browaru Fortuna prezentuje się jako dość przejrzyste, pokryte niską i szybko zanikającą pianą. Przywołuje nawet na myśl cechy charakterystyczne dla trunków utrzymanych w stylu lager. Na szczęście jesteśmy w tym momencie dopiero na etapie omawiania wyglądu.

Jeśli chodzi o aromat to nasze nosy nie potrafią zlokalizować sosnowego buszu. Nie ma tu nawet sześciu małych sosenek, które mogłyby pochwalić się świeżymi pędami generującymi charakterystyczny i wyraźny aromat. Szkoda, bo jeżeli już twórcy zdecydowali się na uwarzenie piwa z odważnym składnikiem, to naszym zdaniem powinno być go czuć bez większego wysiłku. Dajmy jednak trunkowi kilka minut, a w tym czasie poszukajmy innych nut zapachowych. Mamy coś!

Ciekawostką jest dla nas fakt, że w trakcie tych poszukiwań uwolnił nam się aromat związany z bananami. Jeśli nie wierzycie, to zakryjcie szkło dłonią i pomieszajcie zawartością. To typowe banany, które często można spotkać we wszelkiej maści pszeniczniakach. Nieźle! Ponadto prezentować zaczęła nam się delikatna nuta żywiczna. Niestety jej wyczucie wymaga od nas dość dużego zaangażowania i nie można podciągnąć jej pod słowo przewodnie - „sosna”. Co z chmielami? Ameryki tu nie odkrywamy. Zapach jako całość jest mało szlachetny, a wybijające się opisane wyżej małe tajemnice nie są w stanie udźwignąć całego ciężaru jaki na nich spoczywa. Sytuacja nie ulega zmianie po ogrzaniu… W efekcie mamy jednak do czynienia z szybkim wygazowaniem piwa, co bardzo źle wpływa na odbiór jego treści…

Po serii Miłosław Warzy Śmiało spodziewaliśmy się nieco więcej, ale może smak nas zaskoczy? Czas na weryfikację!

Goryczka! Ta jest dość wyraźnie wyczuwalna i jej poziom w skali IBU określilibyśmy na przynajmniej kilka punktów więcej niż sugeruje etykieta ( 37 IBU ). Nie ma tu jednak ani sosny, ani jakichkolwiek oznak lasu. W rzeczywistości jest po prostu przeciętnie – w stylu APA bez jakichkolwiek odważnych dodatków. Szkoda, bo można było z tych pędów cokolwiek wycisnąć i poważnie wpłynąć na smak i aromat. Tymczasem trunek jest sosnowy z nazwy. Ewentualne autosugestie mogące pojawiać się u niektórych podczas degustacji to też za mało. Ciekawe, czy w wersji z borowikami sytuacja będzie wyglądać podobnie…


Komentarze