Tym razem wyścig trasą
z lodówki do naszych szkieł wygrał trunek Welcome to Vermont IPA
zespołu Doctor Brew. Z uwagi na to, że jesteśmy tej degustacji
bardzo ciekawi szybko przechodzimy do konkretów. Barwa tego piwa
jest przyjemna dla oka i wędruje gdzieś między kolorami żółtym
i pomarańczowym. Bardzo fajnie wygląda to przy zauważalnym
zmętnieniu i stosunkowo wysokiej pianie. Odpowiedzmy jednak na
kluczowe pytanie - co przygotowano dla nas w aromacie i smaku?
Pracę w kwestii aromatu
dość dobrze próbują wykonywać zastosowane przez twórców
chmiele, generujące przyjemne cytrusowe nuty, wśród których stara
się rządzić gorzki grejpfrut. Skonstruowaną w ten sposób bazę
twórcy urozmaicili delikatnymi podmuchami owoców tropikalnych.
Zapach może się podobać, ale naszym zdaniem można byłoby jeszcze
podkręcić jego intensywność.
Zanurzając się w szkle
nie sposób pominąć wysokiego poziomu nagazowania piwa. Jeśli
chodzi o sam smak, to dość odważnie rozpoczęła widowisko
goryczka. Z danych zawartych na etykiecie wynika, że jej poziom
wynosi 66 IBU i trudno się w tym przypadku z twórcami nie zgodzić.
Potwierdzić możemy również inną wieść płynącą z etykiety.
Piwo Welcome to Vermont IPA zdecydowanie skręciło w kierunku
kategorii pozycji wytrawnych. Właściwie to podczas całej
degustacji towarzyszy nam przywoływana już do tablicy wyraźna
goryczka, przy której zestawiono mnóstwo cytrusów. Bukiet ten być
może nie należy do najbardziej rozbudowanych, ale już poziom
pijalności piwa jest w stanie bić się o najwyższe cele. Załoga
Doctor Brew zapracowała przy tym elemencie dość poważnie, czego
efektem jest naprawdę krótki odstęp czasu między początkiem a
końcem tej degustacji.
Być może nie wszyscy
spodziewali się takiego finału. Wynik idzie jednak w świat, a wraz
z nim wieść, że Welcome to Vermont IPA to piwo przyjazne dla
odbiorcy. Trunek, mimo zaledwie kilku głównych nut spotkanych w
smaku i aromacie zasługuje na uwagę. I naszym zdaniem tę uwagę
przykuje. Kogo? Szerokiego grona odbiorców, których nie sposób
zamknąć w jednej z setek kategorii. A co z nami? Osobiście chętnie
do tego piwa jeszcze wrócimy. Szczególnie szukając orzeźwienia w
gorący letni dzień.
Komentarze
Prześlij komentarz