Miłosław Warzy Śmiało Borowikowe Ale...ale gdzie te grzyby?

piwnynocnik.pl blog piwny
Miłosław Borowikowe Ale… gdzie te borowiki? Od odważnej serii Miłosław warzy śmiało oczekiwaliśmy zdecydowanie więcej. Jeżeli już twórcy zdecydowali się na taki, a nie inny dodatek, to naszym zdaniem powinien on odgrywać jedną z głównych ról podczas degustacji. Tak niestety nie było. Zapraszamy do ekspresowej recenzji.

Nie ukrywajmy – piwo wypuszczone przez Browar Fortuna nie zaprezentowało odważnego składnika tak jak należy, a szkoda, bo dla przykładu inny reprezentant serii Miłosław warzy śmiało, czyli Black IPA z Yuzu, wypadł podczas degustacji naprawdę dobrze nasycając nas potężną dawką cytrusów. Być może dlatego nasze apetyty zostały rozbudzone i oczekiwaliśmy od Borowikowego Ale podobnego poziomu oryginalności.

Jedno jest pewne – odważny składnik w postaci suszonych borowików majaczył dopiero gdzieś na trzecim planie i to dopiero po ogrzaniu trunku do nienaturalnej temperatury okołu kilkunastu stopni Celsjusza. Oczywiście rozumiemy obawy twórców – grzyb suszony charakteryzuje się bardzo intensywnym aromatem, ale jeżeli piwo z założenia miało być borowikowe i nie miała być to tylko i wyłącznie reklama mająca przyciągnąć lubiących oryginalność odbiorców, to można było wykorzystać potencjał i suszonych grzybów dołożyć odrobinę więcej. Szczerze? Najbardziej grzybowym elementem tego piwa jest naszym zdaniem kolor. Od razu skojarzył nam się z wywarem z zupy grzybowej.

Dobra, marudzenie zakończyliśmy na trzech powyższych akapitach. Ustalmy więc, co tak właściwie Miłosław Borowikowe Ale ma do zaproponowania. Pomijając już borowikowy wątek, musimy Wam wspomnieć, że piwo to ma w sobie coś, co jednak warto docenić. W smaku i aromacie figuruje czekolada, karmel, nuta paloności i słodowości. Taka konstrukcja wypada przyzwoicie, a ewentualny dym i wędzonka spotkany gdzieś na bardzo dalekim planie nadaje trunkowi nieco więcej atrakcyjności.

Mamy ogromną nadzieję, że w kolejnej warce obecność nut grzybowych i dymu zostanie podkręcony, bo pewien potencjał jak się okazuje w tym piwie drzemie. Trzeba jednak wyłączyć rozczarowanie brakiem grzybów i skoncentrować się na reszcie. Wtedy istnieje pewna szansa, że degustacja ta nie zakończy się blamażem.

Komentarze