Jak świętować to z Imperialnym Nafciarzem od Brokreacji!

piwnynocnik.pl blog o piwie
Ważne wydarzenia opijamy ostatnio częściej kraftem niż winem i szampanem. Precyzując - zawodowy skok poziom wyżej spowodował, że wyposażyliśmy się w dwa 330-mililitrowe egzemplarze opakowane w świetnie opracowane graficznie kartoniki. Wybór padł na piwo naznaczone nazwą – Imperialny Nafciarz od Browaru Brokreacja oraz Deep Sea od załogi Solipiwko. Dziś porozmawiamy o pierwszej pozycji. Nafta, torfowa wędzonka, asfalt to zdecydowanie nasze klimaty. Będziemy więc oceniać naprawdę uważnie.

Za naszym dzisiejszym bohaterem kryje się styl Whisky Rye Imperial Brown Porter. Twórcy skomponowali go z szeregu składników takich jak oczywiście woda…, ale i słody: Whisky 45ppm, Pale Ale, Żytni, Chocolate wheat, Monachijski typ II, Carafa Special typ II, chmiele: Warrior, East Kend Goldings, drożdże Safale S-04 oraz płatki drewna kasztanowego.

Prawdziwa historia naszego Imperialnego Nafciarza rozpoczyna się jednak dopiero na wspomnianym we wstępie opakowaniu. Narysowany Nafciarz trzymający w dłoni lampę sprawia wrażenie człowieka skromnego, choć ma on w sobie coś tajemniczego – być może kryje w sobie bogate wnętrze, być może również bagaż doświadczeń. Autorzy zagrali tu bardzo fajnie – z jednej strony mamy wyraźne sygnały, w którym kierunku zmierza piwo. Z drugiej zaś zderzamy się z ukrytym przekazem, którego interpretacja należy już do nas.

Dla mniej dociekliwych odbiorców twórcy przygotowali treść, z której wynika, że motywem przewodnim ma być tu torfowa wędzonka, a więc nie trudno spodziewać się też dymu, nafty, czy chociażby asfaltu. Wspomagając się nadrukowaną treścią czytamy o czekoladzie, orzechach i ciemnych owocach, które mają wspierać główną nutę bukietu. Na koniec zapoznajemy się z danymi technicznymi sygnalizującymi, że alkohol wystrzelono do poziomu 10%, ekstrakt wyniósł solidne 24 Plato, z kolei goryczka osiągnęła 75 punktów w skali IBU. Niezły zawodnik, w sam raz na dłuższą degustację – myślimy.

Przejdźmy więc do najważniejszego. Przelewamy zawartość butelki do szkła. Pstrykamy dla Was fotkę, jarając się już tą widoczną oleistością, gęstością, czernią wpadającą w brąz i nawet niespecjalnie angażującą się pianą. Rewelacyjny jest również zapach. Bukiet konstruuje głęboki podmuch przywoływanej wcześniej torfowej wędzonki, od której nie sposób się odgonić. Faktycznie mamy tu również czekoladę, kawę. Cieszy nas fakt, że do gry wbiegają też nuty kojarzące się z asfaltem, może nieco apteką. Jest bardzo, bardzo dobrze. Takie klimaty to zdecydowanie nasza bajka, choć zdajemy sobie sprawę z tego, że nie każdego mogą one bawić.

W smaku trunek kojarzy nam się nieco z likierami. Jest tu dość sporo słodyczy, kawy, czekolady. Sam alkohol uważamy za zadowalająco dobrze ukryty. Grzeje dopiero w przełyku dając wcześniej wyhasać się pozostałym atrakcyjnym posmakom. Mamy jednak wrażenie, że torfowa wędzonka, a więc i asfaltowe podmuchy skupiły się na pracy w aromacie. Szkoda, że nie przeniosły troszkę więcej siły do smaku. W efekcie na kubkach smakowych nie zostaje zbyt wiele dymu – dla nas lubujących się w tych klimatach to mały minus i z przyjemnością podkręcilibyśmy ten element do maksimum. Nie zapominamy jednak o czekoladzie, kawie i szeroko pojętej szlachetności nadającej Nafciarzowi „tego czegoś”.

Podsumowanie czas zacząć… Imperialny Nafciarz to naszym zdaniem pozycja fantastycznie nadająca się do długich degustacji połączonych chociażby ze świętowaniem ważnych dla Was życiowych momentów. Na tym jednak atuty trunku załogi Brokreacji się nie kończą. Mamy tu bowiem potężną i co najważniejsze szlachetną dawkę wrażeń – zaczynając on olśniewającego oleistego wyglądu, idąc przez przemyślany aromat pełny torfowych klimatów, kończąc na świetnym szlachetnym smaku od pierwszej do ostatniej kropli. Wspomnieć również wypada, że mimo ciężkości wbudowanej w ten trunek, nie mamy poczucia zmęczenia. Tym samym pijalność oceniamy naprawdę wysoko. Świetna robota, doskonała degustacja!

Komentarze